About

dscn8405

…miseczki, kubeczki, talerzyki, broszki, kolczyki, naszyjniki – słowem: rzeczy miłe.

Ceramiki ciągle się uczę i tak już mi pewnie zostanie. W duszy grała mi od zawsze…

Jedno z moich dziecięcych wspomnień to piękny drewniany dom nad górskim potokiem, gdzie moja siedemdziesięcioletnia wówczas Ciotka miała swoją pracownię ceramiczną… Duży pokój, pomyślany pewnie jako salon, a w nim od ziemi do sufitu półki z figurkami i dzbanuszkami (największy szok – dzbanuszki z głowami smoka). Na środku wielki stół do pracy. W każde wakacje marzyłam żeby dostać szansę i móc ulepić tam coś niezwykłego, co zasłuży na wypalenie w magicznym piecu. Niemal każda wycieczka w góry kończyła się poszukiwaniem gliny przy potokach i dźwiganiem do domu pokaźnej torebeczki… Niestety temat musiał poczekać kilka dziesięcioleci. Na szczęście konsekwentnie spełniam w życiu swoje marzenia. Wszystkie 😛

W „tak zwanym międzyczasie” hobbystycznie robiłam biżuterię w przeróżnych technikach – wyplatania ze srebrnego drutu, modeliny, a ostatnio quillingu. Być może także pokażę coś na tych stronach.

Ale wracając do gliny: zarówno materiały i sama technika uczą mnie cierpliwości i pokory, jak nigdy dotąd. Czekanie na wyschnięcie, czekanie na wypał, czekanie na powtórny wypał, a na każdym z tych etapów moc niespodzianek jeśli chodzi o wygląd dzieła. Niekoniecznie pozytywnych, ale czasem i takie się zdarzają.

Jednocześnie glina otworzyła przede mną nową galaktykę możliwości. Wyczuliła umysł na wyszukiwanie nowych zastosowań znanych form. Mętlik rozsadza wprost czaszkę – nie, lepienie absolutnie mnie nie uspokaja, spala mnie wewnętrznie gorączka ciągle nowych pomysłów…

Wszystkim polecam 🙂